Nie Zapomniał Wół
Co jest, a co nie jest dla golfisty przyjemnością? Jak się okazuje zdania na ten temat mogą się znacząco różnić w zależności od prezentowanego poziomu gry.
Wielki prezent czyni nam aura w czasie tego przedłużonego lata. Wspaniała pogoda w czasie ostatniego weekendu spowodowała, ze Pole w Binowie, było oblężone przez graczy. Zwłaszcza w sobotę wyruszała grupa po grupie w pole.
Wcześnie rano wyruszyli grać trzej golfiści nazwijmy ich dla uproszczenia „trójką”. Dla orientacji czytelników reprezentujący solidny klubowy poziom handicapowy oznaczony cyfrą kilkunastu. Pierwsza dziewiątka minęła bez komplikacji. Przed naszymi bohaterami posuwało się kilka dziarskich grup w tym szybka dwójka dobrych graczy. Grając „dziesiątkę” nasi bohaterowie dostrzegli dziwny zespół na „jedenastce”. Czterech zawodników w wolnym tempie rozgrywało dołek. Do dwóch dobrych graczy, grających zresztą z białych markerów dołączyła para znajomych – Pan i Pani. Nowi gracze prezentowali poziom, powiedzmy sobie, początkujący. Nasza trójka zatrzymała się ze zdziwienia. Pogłębiało się ono z każdym dołkiem, a było na to aż nadto czasu gdyż na każdym dołku „trójka” czekała na zakończenie gry przez poprzedników. Ślamazarne rozpoczynanie gry, każdy członek poprzedniego zespołu grał, bowiem z innych tee (dwójka z białych, Pan z żółtych i Pani z czerwonych). Kończenie po czwartym pacie na greenie i tym podobne atrakcje. Przed blokującą grupą pole było puste. Tak było przez cztery dołki. Na „piętnastce” na prośbę o przepuszczenie Pan powiedział – „A co to są mistrzostwa świata” a Pani skwitowała – „Było tak miło i przyjemnie a tu się awanturują”. Jeden z dobrych graczy, którzy z nimi grali stwierdził – „W zasadzie nie było okazji do przepuszczenia”. No oczywiście, jeżeli grający z tyłu są w stanie zagrać 200 m to czekają zawsze bez bezpośredniego kontaktu z poprzedzającą grupą i to pewnie ten brak okazji. Niestety jednak czekają, a każdy golfista wie, że ani to przyjemne ani nie wpływa pozytywnie na wynik. W końcu Pan z Panią obrazili się i z łaski przepuścili grających za nimi graczy.
Droga Pani, Drogi Panie, zacytuję urywki Rozdziału 1 – Reguł Gry w Golfa: „W interesie wszystkich graczy jest granie bez opóźnień”, „Jeżeli gracze nie dotrzymują tempa gry grupy poprzedzającej i pojawi się jeden wolny dołek między nimi, powinni przepuścić grupę grającą za nimi.”, Grupy mniejsze powinny być przepuszczane przez grupy większe z ich własnej inicjatywy”, „Grupa grająca pełną rundę ma pierwszeństwo i powinna być przepuszczana przez grupy grające mniejszą liczbę dołków”. W powyższych zdaniach są aż trzy argumenty, dlaczego powinni Państwo przepuścić blokowaną grupę i to z własnej inicjatywy.
Minął dzień, przyszła niedziela. Pan z Panią dołączyli do miłego małżeństwa G. i rozpoczęli grać o 9.10. Nasza „trójka” miała tee time na 9.30. Słabszy psychicznie kolega zaproponował rozpoczęcie gry od drugiej dziewiątki. Pozostali stwierdzili jednak, że jak edukować Panią i Pana to na całego.
Rozpoczęto grę. Nietrudno się domyślić, ze na piątym dołku „trójka” dogoniła grających przed nimi Panią i Pana z małżeństwem G.. Jeden z Graczy czekał z zagraniem aproacha do greenu ze 180 m, później nota bene go zepsuł. Gdy oba flighty się zbliżyły Pan powiedział -„jak będziecie chcieli żebyśmy was przepuścili tylko zamachajcie ręką”. Po tej deklaracji się oddalił a nasza trójka rozpoczęła czekanie na swój drive. Machanie nic nie dało, ponieważ poprzednicy byli w odległości ponad 200 m. Zresztą specjalnie się nie rozglądali. W okolicy następnego greenu obie grupy spotkały się ponownie. Jeden z graczy grających z tyłu poprosił o przepuszczenie. Trzech graczy z poprzedzającego flightu zgodziło jeden dla żartu powiedział nie. Naszej „trójce” jednak nie było do śmiechu. W końcu ich jednak przepuszczono. Pani stwierdziła z drwiną „:Zapomniał wół jak cielęciem był”. Jeden z graczy w naszej „Trójce”, który leżał level par po sześciu dołkach zagrał na tym dołku plus trzy.
A mogło być tak przyjemnie.
A więc jednak „Nie zapomniał wół” – troszczymy się tylko o komfort gry wszystkich graczy, dzielących pole golfowe, niezależnie od poziomu gry. Dla Pani przyjemnością jest sama gra niezależnie od wyniku, na wyniki jeszcze będzie Pani musiała poczekać. Chciałbym jednak zwrócić Pani uwagę, że dla każdego, co innego jest ważne i każdy ma do tego prawo. Dla dobrego klubowego gracza przyjemnością jest zagranie rundy w okolicach 80 uderzeń a nie tylko zagranie. Wiadomo, bowiem, że im lepiej się gra tym przyjemność z tego jest większa.
Na koniec krótki komentarz. Duże pole nie służy do nauki golfa, do tego jest mała dziewiątka. Na wielu polach na świecie są ograniczenia HCP, aby wyjść na duże pole (np. 24 lub 28). A jeżeli już się wyjdzie na pole mistrzowskie to trzeba zachować pełną dyscyplinę. Bywa, że flighty startują, co osiem minut. Na polu jeździ marschal i zdejmuje z pola (bez prawa do zwrotu opłaty) wszystkich grających za wolno. Nikt się na to nie obraża, bo w przeciwnym razie żaden gracz nie zdażyłby zagrać całej osiemnastki.
W Polsce na szczęście jeszcze tak nie jest, co daje graczom większy komfort gry. Nie znaczy to jednak, że można łamać podstawowe zasady gry. Troska o ich przestrzeganie na pewno nie zasługuje na złośliwe przygadywanie, a zwłaszcza nie licuje to ze strony adeptów naszego pięknego sportu, którym siłą rzeczy przystoi większa pokora.