Mistrzostwa Par Zakończone
Max Sałuda obronił tym samym mistrzostwo, które zdobył w ubiegłym roku. Wtedy wygrał w parze z Mateuszem Jędrzejczykiem. Pod nieobecność Mateusza, który jest w Stanach, tym razem grał w parze z Michałem Wacławkiem. Michał należy do najbardziej utalentowanych polskich juniorów. Pochodzi z Krakowa i tam na polu Kraków Valley, pod okiem Macieja Wojdyńskiego, rozpoczynał swoją golfową przygodę wiosną 2003 roku. Teraz ma szesnaście lat i gra, jak na polskie warunki doskonale. Potrafi uderzyć ponad 300 metrów – tyle poleciał jego drive na ostatnim dołku.
Po pierwszym dniu turnieju liderzy prowadzili z wynikiem 70 uderzeń (-2). Na drugim miejscu była para stanowiąca mieszankę rutyny z młodością Bogusław Bil i Marcin Dziemianko 73 (+1). Trzecią pozycję zajmowali Łukasz Wilk w parze z Mateuszem Gorczyńskim z wynikiem 74. Para Bil-Dziemianko niestety nie wytrzymała presji i w niedzielę na 15, 16, 17 dołku zagrali bogey, co jest wynikiem słabym przy ich poziomie gry. Wprawdzie zakończyli wspaniałym berdie na finałowej osiemnastce, które trafił Bogusław Bil puttem spoza greenu, ale ostatecznie zajeli siódme miejsce. Doskonałym finiszem popisali się juniorzy Kuba Żelazny i Grzegorz Zieliński jr. Finałową rundę zagrali na par – 72 i zza pleców rywali wskoczyli na drugą pozycję z sumą obu rund 149. Okazało się, że w sumie aż sześć par miało ten sam wynik brutto. O kolejności decydował tzw. Count back czyli wynik końcówki rundy. Tak wyliczono, że trzecie miejsce zdobyli rutynowani warszawiacy Andrzeje: Jesionek i Dyzio. Pozostałe miejsca już niestety poza "pudłem" zajęły pary: (Grzelak Paweł, Kanas Radosław) , (Sobiesiak Ryszard, Szałagan Romuald) , (Gorczyński Mateusz, Wilk Łukasz) i wzmiankowani już (Bil Bogusław, Dziemianko Marcin). Spóźnionym finiszem popisali się juniorzy z Choszczna para – Bil Krzysztof, Łopatto Jędrzej, którzy w niedzielę zagrali najlepszy wynik brutto 69. Po sobotniej wsypie wystarczyło to jednak tylko do zajęcia 11 miejsca.
W klasyfikacji netto wygrała poznańska para: Martyna Mierzwa i Michał Kasprowicz 139. Zwycięzcy o jedno uderzenie wyprzedzili parę Sikora Janusz, Sikora Witold, którzy zajęli drugie miejsce. Na trzeciej pozycji netto turniej ukończyła para Kuriata Dariusz, Witt Marek. Osiemnaście par zagrało netto poniżej swojego hcp co przy założeniu 3/4 handicapu jest wynikiem doskonałym. Zwycięzcy netto zagrali -7, a osiemnasta para miała wynik -1. Poziom polskiego golfa mocno się wyrównuje i po prostu trzeba walczyć o każde uderzenie podobnie jak w golfie zawodowym.
Turniej rozgrywano w formule four ball – better ball, do wyniku liczył się wynik stroke play lepszego z partnerów. Takie zasady wymuszają mądrą taktykę, która preferuje starych golfowych „wyjadaczy”. Ale nawet tacy gracze czasem dają się „kupić”, tak było w przypadku rutyniarzy z Ambera Krzysztofa Woźniaka i Andrzeja Szmita. Andrzej wpadł do hazardu i miał bardzo ryzykowny strzał przez wodę do greenu. Krzysztof zagrał aproacha i zapewnił partnera, że piłka jest na greenie. Andrzej zagrał do wody i kiedy wszyscy gracze zbliżyli się do greenu okazało się że piłka Krzysztofa też jest w wodzie. Ostatecznie ta para zapisała sobie na karcie dziesięć uderzeń. Turniej był nadzwyczaj wyrównany czasem, jedno uderzenie w konsekwencji mogło oznaczać nawet dziesięć miejsc w klasyfikacji. W turnieju grali uczestnicy z całej Polski, często ze ścisłej czołówki naszych amatorów.
W tym roku pogoda była dziwnie łaskawa, było prawdziwe lato, bezchmurnie i dwadzieścia stopni Celsiusza. Słońce bezlitośnie obnażało braki kondycyjne zawodników. Wielu graczy narzekało na brak tchu na ostatnich dołkach a niektórzy z nostalgią wspominali ubiegłoroczny grad.