Dżerba golfem płynąca
Areną zmagań polskich "golfertravelów" było pole Djerba Golf Club. Pole to jest wymarzonym miejscem na przedsezonowe treningi.
Pole na Dżerbie ma trzy duże dziewiątki – razem 27 dołków. Wszystkie trzy części mają różny charakter. Najdłuższą i najciekawszą widokowo jest "La Mer" – "Morze". Par 36 ma długość z żółtych startów 2936 m. Najdłuższym i najtrudniejszym par 4 na tej dziewiątce jest dołek 2, który ma 387 m. Siódmy dołek w całości biegnie brzegiem morza i obfituje we wspaniałe widoki. "La mer", mimo dość szerokich fairwayów, jest to solidnie trudny "kawałek" golfa. Zwłaszcza, że często wieje tu wiatr. Każdy green "in regulation" jest dużym osiągnięciem.
Najtrudniejszą technicznie częścią "Djerba Golf Club" jest "Les Palmiers". W nawiązaniu do nazwy palmy są tu wszędzie. Czasem niestety, również przed greenami, na drodze lotu piłki. Palmy, mimo że "na oko" rzadkie doskonale wyłapują niecelne strzały, o czym wielokrotnie uczestnicy wyjazdu mogli się naocznie przekonać. "Les Palmiers" ma par 37, długość z żółtych, klubowych markerów to 2844 m. Co najmniej kilka dołków zasługuje na wzmiankę. Szóstka to nadzwyczaj trudne wąskie par 5 o długości 500 m, ograniczone po lewej "Out of Bound", a po prawej gęstym gajem palmowym. Przed greenem kilka palm odbijających dobre strzały. Par na tym dołku to naprawdę rarytas. Dalej – siódemka, krótkie ale "syte" par 4, drive przez wielką wodę, dwa obszerne bunkry w miejscu lądowania piłek i dobrze chroniony z każdej strony wąski green. Ósemka to dość długi par 3, znowu przez wodę. Zwieńczeniem morderczej końcówki jest par 5 (482m). Start nad dość długim wąwozem, później zakręt w lewo i trudny strzał na green.
Najłatwiejszą i tym samym najsympatyczniejszą ze względu na częste "birdies" jest trzecia dziewiątka zwana "Les Acacias" – "Akacje", par 36 – 2547 m. Szczególnie miły jest dołek trzeci par 4 (255 m) gdzie green można osiągnąć za pierwszym strzałem.
Na Dżerbie jest najlepszy klimat w całej Tunezji, ponoć słońce świeci tam przez 320 dni w roku. Uczestnicy wyjazdu mieli okazję doświadczyć tego na własnej skórze. Słońce codziennie rano meldowało się na niebie i szło spać wieczorem. Oprócz golfa, na "słonecznej wyspie" jest też kilka innych atrakcji: ferma krokodyli, zakupy – głównie wyrobów skórzanych i wspaniałej oliwy oraz wycieczka na Saharę.
Andrzej Olszewski (w środku) z nagrodą za pierwsze miejsce, tacą ręcznej roboty ufundowaną przez Mariusza Wojtasa (drugi z lewej), na zdjęciu widoczni również: Marek Sokołowski (pierwszy z lewej), Bogdan Warchoł oraz Dominika Kałużyńska (przedstawiciel organizatora).
Zbiorowe zdjęcie uczestników turnieju
Bil family: Krzysztof, Konrad i Bogusław
Jacek Sykulski i Kazimierz Mendak
Stefan Kołtuński "dostawia rogi" Wackowi Laszkiewczowi
Feeria kwiatów a w środku "malutki" Wojtek Murgrabia
(od lewej) Wojciech Murgrabia, Kazimierz Mendak i Jacek Sykulski
Kazimierz Mendak zagrywa na 6 dołku "La Mer"
Marek Sokołowski udziela porady Andrzejowi Matajowi, który wpadł w krzaki
David Jones liczy się z Kaziem Mendakiem, z prawej Witold Szczepanowski
Andrzej Borowiecki drajwuje na "La Mer"
Już wyjazd, ale humory dopisują. Od lewej Hanna i Hieronim Łangowscy, Jacek Sykulski, Wojciech Murgrabia, Krystyna Sykulska, Andrzej Mataj, Jerzy Dutczak i Andrzej Olszewski