Wojtek Świniarski najlepszy … wśród zawodowców
Wojtek Świniarski zakończył turniej z wynikiem 139 uderzeń. Tylko jedno uderzenie więcej miał Mateusz Gradecki. Obydwaj wyprzedzili wszystkich zawodowców. Zwycięzca był bardzo zadowolony ze swojego wyniku. „To niezwykłe uczucie ograć zawodowców” – powiedział. „Decydującym momentem był na pewno 17 dołek, gdzie uzyskałem birdie. Przed dzisiejszą rundą chciałem po prostu utrzymać dobry wynik, nie wiedziałem co może się zdarzyć, a dziś prawie pobiłem swój rekord na tym polu” – stwierdził. „Grałem to co potrafiłem, a to co się wydarzyło – to też po części zrządzenie losu. Ostatnio sporo trenowałem, zwłaszcza w zeszłym tygodniu i nie byłem zadowolony ze swoich wyników . Potem nieco odpuściłem odpocząłem, zrobiłem sobie nieco lżejszy trening i sądzę, że dobrze się zmotywowałem – psychicznie i fizycznie.”
Wśród zawodowców można powiedzieć było jeszcze bardziej emocjonująco. Trzech z nich – Daniel Tidebrink, Maks Sałuda i Peter Bronson uzyskało po dwóch rundach identyczny rezultat 142 uderzenia. O zwycięstwie musiała zadecydować dogrywka w formule „sudden death”. Nie było łatwo, dogrywka zakończyła się dopiero po trzech dołkach. Na pierwszym dołku playoff mogło wydawać się niektórym, iż sprawa jest przesądzona – po trzech uderzeniach – Peter Bronson miał do wykonania nieco ponad metrowego putta, aby zakończyć dołek na birdie i zwyciężyć nad rywalami. Peter Bronson już nie raz przekonał nas o tym, iż kiedy jest pod dużą presją potrafi grać bezbłędnie. Tym razem jednak chybił. W rezultacie cała trójka zagrała na par. „W mojej grze jest tak, że naprawdę wierze w siebie” powiedział później Bronson. „I rzeczywiście im więcej jest presji, tym lepiej dla mnie, wówczas bowiem przestaję myśleć o wszystkim innym i po prostu ufam sobie. A podczas tego putta po prostu sobie nie zaufałem. Obejrzałem linię putta z kilku stron i wydawała mi się prosta, a kiedy ustawiłem się do uderzenia, nagle pomyślałem, a może ona nieco skręca… I w ten sposób chybiłem” – dodał. Na kolejnym dołku dogrywki (nr 9) Maks i Peter zagrali par, Daniel miał bogeya i odpadł z rywalizacji o pierwsze miejsce. Sytuacja wyjaśniła się na dołku kolejnym. Maks miał do wykonania putta i kiedy wszyscy byli przekonani, że piłka wpadnie do dołka, przeleciała po jego krawędzi. Lip out zaprzepaścił szansę Maksa na zwycięstwo. Tym samym po raz kolejny w klasyfikacji zawodowców na pierwszym miejscu znalazł się Peter Bronson.
Peter pytany o najbardziej stresujący moment podczas dogrywki powiedział: „Kiedy jesteś w play off musisz grać bardziej agresywnie, dlatego dla przeciwwagi trzeba się zrelaksować. Jest jednak sporo adrenaliny, więc tym bardziej staram się uspokoić, co nie zawsze kończy się dobrze. Tak było na drugim dołku przy drivie nie chciałem uderzyć za mocno, aby nie znaleźć się w wodzie. W normalnych okolicznościach pewnie nie wziąłbym drivera , bo jest woda po lewej stronie, tym razem wziąłem i dla mnie najbardziej stresującym momentem jest, gdy nie wiem gdzie upadła moja piłka.”Dodał także, iż jest to pierwszy turniej z cyklu Deutsche Bank Pro-Am Tour, na Toya Golf&CC, na którym nie wygrał, ale tym samym czuje się dumny z powodu juniorów i jest bardzo zadowolony z ich wyników w tych zawodach. Warto bowiem dodać, iż trzecim w klasyfikacji amatorów był także junior Adrian Meronk, który w sumie uzyskał wynik +2.
Następna dawka takich sportowych emocji, czeka nas dopiero w lipcu na polu Sierra Golf Club. Kolejny turniej z cyklu Deutsche Bank Pro-Am Tour odbędzie się pomiędzy 3 a 4 lipca.