Śląski Klub Golfowy był 29 maja areną kolejnych eliminacji do finałów World Golfers Poland Chamionship 2010 i Diners Club Trophy. Zwycięzcami w poszczególnych grupach handicapowych zostali: Arkadiusz Majsterek (hcp 0-10), Jerzy Bielawski (11-15), Maciej Swiatełko-Nachtlicht (16-20), Aleksy Kondraszow (21-25), Maciej Juchacz (26-36). W klasyfikacji Diners Club Trophy brutto najlepiej zagrał Mikołaj Wojnowski – 78 uderzeń brutto, zaś netto Arkadiusz Majsterek – 74.
Pole w Siemianowicach Śląskich z roku na rok zmienia swoje oblicze. Manager klubu Leszek Żelezny zamienił to społeczne pole z kilkudołkowego 12 hektarowego terenu w pełnowymiarowe (5814 m) mistrzowskie pole 18-dołkowe par 72 na 40 hektarach. Ponad 300 członków klubu, w tym 60 kobiet znajduje tutaj czas na relaks grając w golfa. Od samego początku pro jest Sebastian Gardiasz, wychowanek tego klubu a od niedawna Śląską Akademię Golfa prowadzi zawodowiec Marcin Stelmasiak.
Po polu oprowadził nas Edward Szmak, sędzia golfowy i doświadczony długoletni gracz. Pole wyglądające na łatwe w trakcie gry przysparza jednak wiele trudności. Bardzo dobrze utrzymane greeny i fairwaye gwarantują dobrą grę, nawet zagranie na sąsiedni fairway daje na wielu dołkach szanse na dobry wynik, lecz wielość out of band oraz trudne i wysokie roughy zmuszają graczy do pokory. Przekonał się o tym Mikołaj Wojnowski (brutto 78), który bardzo chwalił świetnie utrzymane greeny, które jego zdaniem są najważniejszą częścią pola golfowego. Miał jednak dołek 14 na którym wybił piłkę na out of band i zakończył z wynikiem plus 3.
Dobrze zaczął rundę Marcin Wójcik (kabaret „Ani Mru-Mru”), który po długim drivie na pierwszym dołku par 4 znalazł się pod greenem, nieudany chip jednak zamknął drogę do birdie i zakończył dołek parem. To był jednak dobry początek… złego. Potem kilka „obi” (piłka poza polem gry) oddaliły go znacznie od „życiówki” na tym polu, czyli 89 uderzeń brutto, kończąc runde 117 uderzeniami. Odwrotnie niż Michał Wójcik, partner z kabaretu, na dziesiątym dołku zaczął bardzo nieudanymi dwoma uderzeniami, ale potrzebował 107 machnięć do pokonania pola. Marcin i Michał bardzo lubią grać w golfa, jak mi opowiadali, jeżeli mają koncert w pobliżu pola golfowego, to nawet jeżeli pole jest oddalone o 100 km jadą zagrać. W ubiegłym roku występowali na scenie 233 razy, a właśnie runda golfa daje im szanse relaksu. Zresztą Marcin kilka lat temu zachęcony do gry w golfa przez wujka z Anglii dziś ma HCP 17 i w tym roku zorganizuje kabaretowy turniej golfowy ze szczególną atrakcją na dołku z Hole In One na polu w Wierzchowiskach k. Lublina.
Namiętnych graczy na polu w Siemianowicach nie brakuje. Michał Meiser w przeddzień turnieju przełożył zajęcia w Akademii Sztuk Pięknych – gdzie pracuje, by móc przyjechać i potrenować przed zawodami. Zresztą chyba nie on jeden, bo w te piątkowe popołudnie na polu był tłok. Jeszcze kilka dni temu ulewne deszcze całkowicie zalały pole i było ono zamknięte, a dziś słoneczna pogoda przyciągnęła wielu golfistów. Do turnieju zgłosiło się 117 osób. Zadowolona była z gry treningowej grająca dopiero od siedmiu miesięcy Barbara Zemła, niestety z turniejowego wyniku już nie.
Czteromilionowa aglomeracja daje szanse na rozwój pola golfowego znajdującego się nieomal w środku przemysłowej metropolii. To pole golfowe jest czymś więcej niż miejscem sportowej rywalizacji, to miejsce rekreacji i wypoczynku. Niech dowodem na to będzie oprócz wielu kobiet chętnie tu grających także ojciec Edwarda Szmaka. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego – ojciec i syn grający w golfa, gdyby nie to, ze Edward jest mężczyzną grubo powyżej pięćdziesiątki.
Dorocie Jankowskiej już po raz drugi zabrakło jednego punktu, by zakwalifikować się do finałów World Golfers Poland Chamionschip 2010, natomiast Jurek Szymczak wprost eksplodował radością. Zagrał swoją „życiówkę” – 97 uderzeń, obniżył handicap do 27,2, ale przede wszystkim zakwalifikował się do finałów.
Tekst: Jarosław Gaszyński