Czarne Owce
Andrzej Machulski z Bydgoszczy zabiera głos na temat interesującego felietonu Krzysztofa Góry (na zdjęciu) na temat przestrzegania reguł podczas gry w turniejach golfowych.
Sędzia golfowy Krzysztof Góra po mistrzostwach par w Binowie napisał:
"Podczas dyskusji o golfie, jeden z rozmówców przekazał mi swoją, dość interesującą, opinię o grze w golfa. Otóż zawodnik ten, nota bene, osiągający bardzo dobre wyniki, stwierdził, że podczas rund towarzyskich, gra nie tylko po to aby przejść pole w miłym towarzystwie, ale również po to aby udoskonalać technikę uderzenia i taktykę gry, przy jednoczesnym stałym przestrzeganiu reguł gry. A wszystko po to, aby reguły gry stały się nawykiem, a nie wymuszonym zjawiskiem. Dlatego podczas turniejów można skupić się na samej grze, bez konieczności stałego przypominania sobie reguł i denerwowania się, gdy w pobliżu przejeżdża sędzia. Podejście takie zawsze będzie procentować podczas zawodów.
O takim podejściu do golfa zapomina wielu zawodników uważając, że podczas rundy towarzyskiej można zaliczyć pole nie zważając na przestrzeganie reguł, gdyż tak jest wygodniej. Takie podejście na etapie towarzyskim powoduje, że nie utrwalamy reguł lub zapominamy , że one w ogóle istnieją. Nie mamy kiedy nabywać nawyków ich przestrzegania.
Te złe nawyki można było zaobserwować na jednym z ostatnich turniejów rozgrywanych w Binowie. Turniej rozgrywany był w formacie fourball, czyli do wyniku drużyny liczył się lepszy wynik, osiągnięty na poszczególnych dołkach przez poszczególnych zawodników. Na jednym z dołków, po dwóch uderzeniach, jeden z zawodników wylądował out of bound i postawił kreskę na tym dołku, natomiast drugi wylądował dość nieszczęśliwie pod małym krzaczkiem. Zawodnik powinien grać piłkę tak jak leży, lub zadeklarować piłkę nie do zagrania. Nie uczynił tego, a wybrał, wydaje mi się, wariant często stosowany w rundach towarzyskich, czyli zmienił położenie piłki na takie, aby krzaczek nie przeszkadzał w uderzeniu. Mam nadzieję, że drużyna nie oszukiwała perfidnie, licząc na to, że nikt tego nie zauważy i że uda się w ten sposób osiągnąć lepszy wynik. Niestety, a może właśnie dobrze, że zauważył to zawodnik z drużyny poprzedzającej ich i przekazał swoją opinię sędziemu. Słuchając potem, z początku mocno agresywnych, wyjaśnień drużyny, można było odnieść wrażenie, że albo nie znają reguł gry albo naginają je w sposób dla siebie wygodny. Konsekwencją tego była dyskwalifikacja drużyny. Mam nadzieję, że drużyna zrozumiała swój błąd, gdyż po długiej dyskusji przyznała się do błędu i zaakceptowała karę.
Golf jest grą dla ludzi przestrzegających etykiety golfowej oraz ustalonych, dla wszystkich jednakowych, reguł gry. I dobrze, że są gracze, którzy nie przechodzą obojętnie obok graczy łamiących reguły gry i reagują na to, nie bojąc się agresji ze strony łamiących reguły. Dzięki postawie uczciwych ludzi możemy liczyć , że wyeliminujemy z naszego środowiska czarne owce."
A oto polemika Andrzeja Machulskiego:
"Panie Krzysztofie.
Z uwagą przeczytałem Pana felieton. Zgadzam się z Panem w zupełności jeżeli chodzi o przestrzeganie reguł gry w golfa również w grach towarzyskich. Może to niezbyt fortunne porównanie, ale przypomina mi to przestrzeganie przepisów drogowych kierując samochodem nie tylko w pracy ale też podczas weekendowych wypadów. Przepisy obowiązują zawsze kiedy znajdujemy się na polu golfowym. Trenować możemy na obszarach treningowych. Znajdując się na polu golfowym dajemy także przykład innym początkującym golfistom oraz co najważniejsze wyrażamy wobec innych grających szacunek do tego sportu.
Przytoczony przez Pana przykład jest szokujący dla golfisty grającego zgodnie z przepisami oraz znającego je w stopniu zadowalającym (nikt nie jest alfą i omegą). Coraz częściej jednak docierają do nas sygnały że ambicje biorą górę nad uczciwością w czasie rozgrywania turniejów. Dlatego też uważam, że każdy udowodniony przypadek złamania przepisów w czasie turniejów golfowych należy piętnować podając do publicznej wiadomości kto, kiedy i w jakiej sytuacji te przepisy złamał i jakich dopuścił się oszustw. Czarne owce widać w stadzie. Sprawmy żeby widać też było chorobliwie ambitnych oszustów, którzy nie tylko nie szanują współgraczy na turnieju ale też … samych siebie. Tylko o tym akurat nie wiedzą ze względu na swoje podejście do życia."