Golfowe Pożegnania
Święto Wszystkich Świętych sprzyja podsumowaniom i zadumie nad losem człowieka. Prawie dwa lata minęło od smierci naszego kolegi z Binowa Romka Pomianowskiego (na zdjęciu). Przypomnijmy krótką notkę biograficzną. Niedawno pożegnaliśmy Edwarda Pilcha założyciela Golf Klub Pszczyna. Cześć ich pamięci.
Środowisko golfowe w Polsce jest na tyle młode, że na szczęście nieczęsto przychodzi nam żegnać na wieczność golfowych przyjaciół z pola. Czasem jednak los, który "jest myśliwym" zabiera któregoś z nas.
Tak pisaliśmy o śmierci Romana Pomianowskiego:
"Z głębokim żalem zawiadamiamy, że w sobotę 7 stycznia 2006 roku zmarł nagle Roman Pomianowski. Wracał z Warszawy samolotem rejsowym, do Szczecina już nie doleciał.
Romek był Kapitanem Żeglugi Wielkiej. Ostatnio zatrudniony na stanowisku Wiceprezesa Zarządu Morskich Portów Szczecin-Świnoujście. Jego nazwisko było wymieniane na giełdzie kandydatów do objęcia funkcji podsekretarza stanu, odpowiedzialnego za sprawy gospodarki morskiej w Ministerstwie Infrastruktury.
Prywatnie był golfistą, członkiem klubu Binowo Park i naszym przyjacielem. W 2005 roku zrobił bardzo duży postęp golfowy. Osiągnął handicap 12,2. Wygrał kilka turniejów, między innymi Baltic Cup rozgrywany 6-7 sierpnia 2005 roku na polach golfowych w Binowie i Kołczewie. Bardzo cieszył się jak pobił w tym turnieju z wynikiem 78 uderzeń swój rekord życiowy.
Wiosną 2004 roku przyszło pierwsze ostrzeżenie. Z zawału wyprowadzili go lekarze kliniki na Arkońskiej w Szczecinie. Szybko powrócił do zdrowia, ale nie zwolnił tempa, aż do dziś kiedy wyruszył w swój ostatni rejs."
We wrześniu 2007 roku pożegnaliśmy Edwarda Pilcha, założyciela Klubu Golfowego w Pszczynie.
Tak napisano na stronach PZG po jego śmierci:
"Jego pasja i zamiłowanie do golfa sprawiły, że w Pszczynie powstało pole golfowe. Pomysł zrodził się w 1998 roku, dzięki staraniom i zaangażowaniu Edwarda Pilcha już rok później rozpoczęto budowę. Był wspaniałym gospodarzem Klubu, który założył we wrześniu 2000 roku. Dbał o swoich klubowiczów i równocześnie doglądał osobiście prac prowadzonych codziennie na terenie pola.
Na zawsze pozostanie w pamięci wszystkich uczestników turniejów jako gościnny, serdeczny, dbający o wszystko organizator. Wraz z żoną Łucją stworzył również cykl turniejów Eduardo Cup na Majorce. Jego odejście to wielka strata dla polskiego golfa i dla nas wszystkich."