Klubowe Mistrzostwa Polski 2006
Po raz czwarty z rzędu drużyna Binowo Park okazała się najlepsza w Klubowych Mistrzostwach Polski. W finale, po dramatycznej walce pokonała drużynę Warszawy w stosunku 4-1.
Każdy mecz rozgrywany w mistrzostwach składał się z czterech pojedynków singlowych i jednego foresome (dwaj gracze w drużynie uderzają piłkę na zmianę). W pierwszej parze grali Marek Góra i Piotr Kozłowski. Marek, znany z charakteru i bardzo dobrej gry match play, szybko osiągnął dużą przewagę. Piotr grał trochę bez wiary, chociaż na 14 dołku wygrał parem, a na 15 dołku trafił bardzo ładne birdie puttując do dołka z 5 metrów. Przewaga Marka stopniała do dwóch punktów. Na szesnastym greenie obaj leżeli „in regulation”. Pierwszy putt Marka był dość nieudany i piłka zatrzymała się 1,5 m od dołka. Piotr był zdecydowanie bliżej. Pierwszy puttował Marek i trafił(!). Kiedy szykował się do dalszej gry, ku zdziwieniu widzów i rozpaczy Piotra jego łatwy (jeśli takie są) putt minął dołek. 3&2 w tym pojedynku i pierwszy punkt dla Binowa.
W drugiej parze grali Michał Poniż i Marcin Dziemianko. Gra prawie przez całe pole była w granicach remisu. Do momentu, kiedy, bardzo zmotywowany Michał nie zagrał trzech birdie pod rząd na dołkach 14-16. To wystarczyło do zwycięstwa w stosunku 3&2. Marcin był bardzo niezadowolony ze swojej gry, ale cóż gra w formacie match play rządzi się specyficznymi prawami. Wygrywa ten, kto ma więcej wiary w siebie. Po dwóch pierwszych pojedynkach stan meczu był remisowy 1-1.
W trzecim pojedynku zmierzyli się najlepsi gracze obu drużyn, Max Sałuda i Mateusz Jędrzejczyk. Za Maxem przemawiało większe doświadczenie i atut własnego pola, za Mateuszem niższy handicap. Walka była zacięta, a przełomowym momentem meczu było szczęście Maxa na 9 dołku. Zbyt daleko uderzona piłka zmierzała na aut, kiedy uderzyła… w sędziowskiego melexa i pozostała w grze, Max wygrał ten dołek i powoli powiększał przewagę. Na 14 dołku Mateusz zagrał eagle zmniejszając stratę do dwóch dołków, ale Max nie dał sobie odebrać zwycięstwa. Wygrał piętnastkę, potem remis na 16-ce i na 17 dołku obaj leżeli na foregreenie. Chip Mateusza minął o centymetry dołek, Max zagrał pod samą flagę. Dołek na remis i Max mógł już cieszyć się z wygranej 2&1.
W czwarty meczu grał as Warszawy Piotr Robełek i junior z Choszczna reprezentujący Binowo Krzysztof Bil. W środku drugiej dziewiątki lekką przewagę miał Krzysztof, ale birdie Piora na 13 dołku i eagle na czternastce wyrównał stan zmagań. Obaj grali doskonale idąc całe pole „łeb w łeb”. Gra rozstrzygneła się na ostatnich dołkach. Na siedemnastce obaj „leżeli” na foregreenie. Piotr zachipował pod plagę i łatwy par. Krzysztof, ku rozpaczy swojej i widzów uderzył prze chipie o ziemię, Za krótki strzał zatrzymał się 4 m od dołka. W tym momencie Piotr Robełek mógł czuć się zwycięzcą. Krzysztof podszedł do piłki, przymierzył i… trafił(!). Piotr długo kręcił głową z niedowierzaniem. Dołek na remis gramy dalej. Pierwszy swój strzał na osiemnastce oddał Piotr. Piłka leciała długo w powietrzu, aby na koniec wpaść do wody. Krzysiek swoją piłeczkę umieścił na fairwaju 120 m do greenu. Piotr zdropował i zagrał lay-upa. Piłka nie była zbyt dobra i wylądował na fairwaju 130 m do flagi. Teraz Piotr, aby mieć jeszcze szansę musi zagrać aproach’a pod flagę. Uderza, piłka leci wysokim lobem, uderza w domek klubowy i ląduje poza polem gry. Piotr Robełek poddaje dołek, i kończy cały mecz.
W tym momencie Binowo prowadzi już 3-1 i nie może przegrać. W szeregach gospodarzy zapanowuje radość. Czemu się poddał? W najlepszym razie na greenie byłby szóstym uderzeniem, Krzysztof nawet po ewentualnym katastrofalnym błędzie, w najgorszym wypadku za wylądowałby tam za czwartym uderzeniem a prawdopodobnie, przy jego dyspozycji, skończyłby dołek łatwym parem. Tak dwa duże błędy Piotra Robełka zaważyły o całym wyniku. Dziwne, bo przecież Piotr całą rundę grał naprawdę dobrze. Gdyby jednak Krzysztof nie trafił tego przełomowego putta na siedemnastce wynik byłby z pewnością inny.
Zmagania par: Radek Kanas, Kuba Żelazny (Binowo) i Andrzej Dyzio, Witold Grzesiak (First Warsaw GC) były już grą o przysłowiowa pietruszkę. W tym meczu cały czas wynik oscylował blisko remisu. Warto wspomnieć wspaniałego 10 metrowego putta na eagla Kuby Żelaznego na 13 dołku. Do 16 dołka był remis na 17 wygrało Binowo a ostatni dołek był remisowy. Mecz par też wygrało Binowo i całe zawody zakończyły się tryumfem gospodarzy w stosunku 4-1. Wynik jak widać w żaden sposób nie odzwierciedla emocji i zaciętości zmagań drużyn w finale.
Trzecie miejsce w mistrzostwach zajęła reprezentacja Amber Baltic Golf Club, która pokonała w meczu o brązowe medale Klub Golfowy Panorama z Poznania w stosunku 4,5-0,5.
Cały turniej był doskonale zorganizowany przez PZG, przy dużym współudziale gospodarzy. Tym razem gracze nie mieli zastrzeżeń, ani do pogody, ani do organizacji. Poziom sportowy był dobry a i do czas po grze był wypełniony miłymi wydarzeniami. Gracze reprezentujący wszystkie polskie kluby golfowe wyjeżdżali zadowoleni, do zobaczenia za rok w Binowie.
Mistrzowie Polski 2006 – pierwsza drużyna klubu Binowo Park. Od lewej: Radosław Kanas, Marek Góra, Krzysztof Bil, Jakub Żelazny, Marcin Dziemianko, Maksymilian Sałuda
Pierwszy Wicemistrz Polski – pierwsza drużyna First Warsaw Golf & Country Club. Od lewej: Michał Poniż, Piotr Robełek, Mateusz Jedrzejczyk, Witold Grzesiak i Andrzej Dyzio. W drużynie też grał nieobecny na zdjęciu Piot Kozłowski.
Drugi Wicemistrz Polski – pierwsza drużyna Amber Baltic Golf Club. Od lewej: Jan Kaliński, Piotr Dąbrowiecki, Jacek Person, Mateusz Dziąsko, Grzegorz Gawroński i Marek Marcinkowski
Max Sałuda na 14 tee
Max Sałuda putuje na 16 greenie
Krzysztof Bill – drive na 17-ce
Nieudany chip Krzysztofa Bila, który przysporzył w końcówce tylu emocji
Marek Góra – koncentracja przed drivem
Mateusz Jędrzejczyk. Drugie uderzenie na 14, piłka zatrzyma się 30 cm od dołka. W prawym górnym rogu zaobserwujcie ślad odlatującej piłki
Ponoć najlepiej zarabiający caddie w Polsce – Mikołaj. Za nim jego mocodawca Piotr Kozłowski. W tle Marcin Dziemianko ze swoim caddie.
Radość Binowa po zwycięstwie – popłynął szampan. Gratulacje składa Jan Kaliński (w niebieskiej koszulce). Na pierwszym planie Krzysiek Bil.
Widzowie na ceremoni wręczania nagród, na pierwszym planie Elżbieta Górska, Dorota Mida, Gavin Long – binowski pro, który przygotowywał drużynę gospodarzy, Wiktor Bąk